Niby kończą się już wakacje, ale sezon na wycieczki rowerowe za miasto wciąż trwa. Jednym z naszych wielkich odkryć ostatnich lat są weekendowe mikrowyprawy rowerowe. Pakujemy rowery do pociągu, jedziemy za miasto i wracamy z zupełnie innej stacji. Z tych wszystkich wypraw, mniejszych i większych, zebraliśmy trochę przemyśleń i dobrych rad, które ułatwią Wam przewóz rowerów pociągiem.
Koniecznie kup bilet najwcześniej jak tylko możesz
Jeśli planujesz przewozić rowery po Polsce to koniecznie kup bilety wcześniej. W pociągach dalekobieżnych ilość miejsc na rowery jest bardzo ograniczona (choć nie zawsze!). W razie czego bilet możesz zwrócić, gdy jednak system wykryje, że sprzedał już wszystkie miejsca to bilety będą zwyczajnie niedostępne. Warto się zatem pośpieszyć, przewóz rowerów pociągiem z roku na rok staje się coraz popularniejszy. Czy można zatem próbować kupić bilet na rower u kierownika pociągu omijając wszystkie te systemy? Można, ale jest pewne ryzyko, wszystko zależy wtedy od dobrej lub złej woli kierownika pociągu. Mieliśmy kiedyś okazję jechać pociągiem z rowerami do Białowieży w okresie majówki: w pociągu miejsc dla rowerów było ledwie kilka, a dzięki uprzejmości Pani Konduktor pojechało ich finalnie grupo ponad 50. Z drugiej strony znamy przypadki, gdy konduktor wypraszał z pociągu rowerzystów, gdy nie było już miejsc, wszystko zależy od tego na kogo się trafi.
Czy musisz mieć bilet na rower?
W Polsce mamy dziesiątki spółek kolejowych i każda z nich działa według własnych zasad i taryf. Przykładowo w pociągach Kolei Mazowieckich i Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej nie musisz mieć osobnego biletu na rower, jedynym warunkiem jest to, żeby nie przeszkadzać innym współpasażerom i nie stanowić zagrożenia. W Kolejach Dolnośląskich zaś trzeba wykupić na rower specjalny bilet, który kosztuje 2 zł. Podobnie sprawa ma się w pociągach PolRegio oraz TLK i InterCity, przewóz rowerów jest płatny, a za brak ważnego biletu grozi mandat. Podsumowując, kupując bilety zawsze warto zaznaczyć, że będziemy podróżować z rowerem, może to pomóc nam uniknąć nieprzyjemności.
Który wagon?
Jednym z wyzwań przewozu rowerów pociągiem jest zapakowanie roweru do odpowiedniego wagonu. O ile w przypadku pociągów podmiejskich sprawa zazwyczaj jest prosta, bo przedziały, w których można przewozić rowery znajdują się zazwyczaj na początku i na końcu wagonu, to w przypadku pociągów dalekobieżnych zaczynają się schody. Nie ma chyba w sumie gorszej rzeczy niż bieganie z rowerem po peronie pełnym podróżnych, jest jednak na to bardzo prosty trik. Na poniższej stronie znajdziecie zestawienia wagonów pociągów na głównych stacjach. Łatwo można zorientować się, w których miejscach pociągu znajdują się wagony rowerowe lub miejsca dla rowerów.
Zabezpieczenia podróżne
Gdy już udało nam się spakować rower do pociągu warto go zabezpieczyć. Jeżeli udało Wam się go powiesić na wieszaku to czasem warto zapiąć go dodatkowo zabezpieczeniem antykradzieżowym z którego na co dzień korzystacie. Przy długich podróżach pozwoli Wam to odpocząć i nie obawiać się o bezpieczeństwo roweru. Zdarza się jednak, że rower musi czasem stać w miejscu, które nie jest do końca dostosowane do jego przewożenia. My na takie okazje mamy zawsze ze sobą elastyczną linkę mocującą. Kosztuje kilka złotych, waży dosłownie kilka gramów, a pozwala łatwo zabezpieczyć rower przed przewróceniem się. Bardzo polecamy ten patent, bo przydaje się także w innych sytuacjach.



Sytuacja kryzysowa
Na koniec porada, która może się wam przydać w sytuacji kryzysowej. Byliśmy kiedyś świadkami, gdy na pociąg przyjechała duża grupa rowerzystów. Konduktor sprawdził wszystkim bilety i okazało się, że jedna osoba biletu na rower nie posiada. Konsternacja, biletu na rower nie ma, nie da się go dokupić, konduktor nie chce zabrać a przecież nie zostawią kolegi samego na stacji. Na szczęście wpadli na genialny pomysł z gatunku „PKP ich nienawidzi, odkryli jeden prosty sposób na…”. Problematyczny rower został rozłożony na części, ktoś wziął koło, ktoś ramę, ktoś inny siodełko i rower zamiast pojazdem szybko stał się bagażem. Nie jest to raczej najwygodniejsze rozwiązanie, ale w sytuacji kryzysowej warto o tym pamiętać.